Temat jest bardzo ciekawy, bo oprócz takich firm jak Tesla, która od lat opowiada o swojej funkcji FSD (Full Self Driving – jazda w pełni autonomiczna), są jeszcze inni gracze na rynku.
Robotaxi od Waymo, nawet 25 razy bezpieczniejsze dla pieszych i rowerzystów?
Nowe dane zmieniają obraz autonomicznej mobilności. Można powiedzieć, że nawet nieco szokują:)
W miarę jak samochody autonomiczne stają się coraz bardziej obecne na naszych ulicach, jednym z najczęściej zadawanych pytań pozostaje: Czy są bezpieczne? – zwłaszcza dla pieszych i rowerzystów. Najnowsze dane opublikowane przez Waymo (marka należąca do Google/Alphabet) pokazują, że odpowiedź może być bardziej optymistyczna, niż wielu się spodziewało.
Nowe dane mówią, że „robotaksówki” Waymo, są wyraźnie bezpieczniejsze niż kierowcy
Waymo opublikowało właśnie analizę obejmującą 56,7 miliona mil przejechanych przez ich pojazdy autonomiczne w miastach takich jak Phoenix, San Francisco, Los Angeles i Austin. Dane zostały zrecenzowane i opublikowane w czasopiśmie naukowym Traffic Injury Prevention.
Wyniki są imponujące:
• 92% mniej obrażeń u pieszych
• 82% mniej wypadków z udziałem rowerzystów i motocyklistów
• 96% mniej kolizji na skrzyżowaniach
Waymo twierdzi, że ich systemy są nawet 25 razy bezpieczniejsze, niż statystyczny amerykański kierowca w kontekście ochrony tzw. niechronionych uczestników ruchu (piesi, rowerzyści).
Dlaczego pojazdy Waymo radzą sobie lepiej?
Pojazdy Waymo wykorzystują zaawansowany zestaw sensorów: lidar, radar, kamery o wysokiej rozdzielczości – dzięki którym uzyskują obraz 360° na setki metrów w każdą stronę. Co więcej, ich oprogramowanie analizuje nie tylko aktualne pozycje obiektów, ale też przewiduje trajektorie ruchu pieszych czy rowerzystów. To kluczowy aspekt, ponieważ elektronika może z dużą dozą dokłądności „zgadnąć” jak zachowa się dany pojazd za chwilę.
Dzieje się to na podstawie gigabajtów danych, trafiających do jednostki centralnej z systemów bezpieczeństwa pojazdu. Kamery wysokiej rozdzielczości, lidar i radar to niejako czytniki tego, co dzieje się na drodze.
To co one zauważą, trafia do serca systemu i tam jest analizowane w ciagu milisekund. To naprawdę zaawansowana technologia, która bezpośrednio wpływa na bezpieczeństwo w ruchu drogowym.
Przykłady konkretnych zachowań:
• Rozpoznawanie sygnałów ręcznych rowerzystów i dostosowanie toru jazdy.
• Ostrzeżenia głosowe i wizualne dla pasażerów wysiadających z pojazdu, jeśli zbliża się rowerzysta – eliminując ryzyko tzw. „dooringu”.
• Zachowanie większego marginesu bezpieczeństwa podczas skręcania, zatrzymywania się lub mijania uczestników ruchu.
Co oznacza to dla przyszłości mobilności miejskiej?
W miastach zatłoczonych i często nieprzyjaznych dla pieszych i rowerzystów, takich jak San Francisco, skuteczność systemów Waymo może oznaczać prawdziwą rewolucję. Bezpieczeństwo niechronionych uczestników ruchu, to jeden z kluczowych argumentów za rozwojem flot autonomicznych. Warto dodać, że żaden pojazd Waymo nie został uznany za sprawcę poważnego wypadku podczas milionów przejechanych kilometrów.
Wnioski i wyzwania:
Autonomiczna mobilność nie jest już wizją przyszłości – staje się teraźniejszością. Dane Waymo pokazują, że odpowiednio zaprojektowane systemy mogą przewyższyć ludzkie zdolności percepcyjne i reakcyjne, zwłaszcza w warunkach miejskich.
Ale pozostają też pytania:
• Jak systemy te poradzą sobie w europejskich realiach drogowych?
• Czy inni producenci osiągną podobny poziom bezpieczeństwa?
• I jak zareaguje na to społeczeństwo – które często podchodzi do autonomii z nieufnością?
Podsumowanie
Jeśli dane Waymo się potwierdzą, możemy mieć do czynienia z największym przełomem w bezpieczeństwie drogowym od czasu wynalezienia pasów bezpieczeństwa i poduszek powietrznych.
Autonomiczne pojazdy, które nie rozpraszają się, nie ulegają zmęczeniu i nie popełniają ludzkich błędów, mogą wkrótce stać się naturalnym sojusznikiem pieszych i rowerzystów w miejskiej dżungli. Dzieje się to o czym pisałem już lata temu. Systemy w pełni autonomiczne radzą sobie lepiej niż czynnik ludzki.
Dlaczego? Bo nie mają uczuć, nie stresują się i nie rozpraszają, jak człowiek jadący autem i piszący w tym samym czasie sms-a. Nie ulegają strosowi, gdy ktoś wymusi pierwszeństwo (tylko reagują). Nie męczą się kilkugodzinną jazdą, co ma ogromny wpływ na skupienie i bezpieczeństwo jazdy.
Powiem Wam więcej. Gdyby we wszystkich pojazdach jeżdżących po naszych drogach, zastosowano FSD, i gdyby te wszystkie pojazdy mogły się ze sobą komunikować w czasie rzeczywistym… to wyeliminowalibyśmy całkowicie wypadki drogowe.
Tak, wiem że to brzmi smutno, też uwielbiam jeździć autami. Jednak jestem przekonany o tym, że właśnie tak by to działało. Pamiętajmy o jednym. To czynnik ludzki jest słabym ogniwem w ruchu drogowym i to człowiek zawodzi, doprowadzając do niebezpiecznych sytuacji.
Warto trzymać rękę na pulsie – bo przyszłość nadjeżdża szybciej, niż się spodziewaliśmy:)
Fot: x.com/IvDogg