
Lucid Gravity – luksusowy elektryczny SUV
Lucid Gravity – luksusowy elektryczny SUV, robiący naprawdę niesamowite wrażenie.
Muszę przyznać – Lucid Gravity robi wrażenie. Już na zdjęciach ten SUV wygląda jak koncept z przyszłości, ale nie – to pełnoprawny samochód, który jeszcze w tym roku, ma pojawić się na drogach w USA, a chwilę później również w Europie. Postanowiłem przyjrzeć się mu bliżej i sprawdzić, czy to tylko efektowny pokaz mocy, czy realny konkurent dla takich aut, jak Tesla Model X czy BMW iX.


Przestrzeń i design – czyli jak połączyć luksus z użytecznością
Z zewnątrz Lucid Gravity nie udaje skromnego elektryka. To pełnoprawny, ponad 5-metrowy SUV z muskularnymi liniami i aerodynamiką na poziomie sportowego sedana (Cd 0,24 – naprawdę!). W środku? Minimalizm, ale nie w stylu „wszystko na tablecie i sobie radź”, tylko z wyczuciem. Mamy ogromny ekran główny zakrzywiony wokół kierowcy, nowoczesny HUD z AR i ogrom przestrzeni – nawet 3 rząd siedzeń i do 3400 litrów pojemności przy złożeniu foteli. Robi wrażenie, nawet jeśli na co dzień nie wożę lodówki z Ikei:). Jest też tablet umieszczony po środku, całkiem jak w Teslach.

Ale to, co podoba mi się najbardziej, to poczucie, że wszystko jest dopracowane. Materiały wyglądają solidnie, bez zbędnego blichtru, ale z klasą. Czyli luksus bez ostentacji – coś, czego wielu producentów nadal się uczy, a w Lucid ogarnęli ten temat błyskawicznie jak widać.
Osiągi i technologia – rakieta, ale z manierami:)
Tutaj zaczyna się jazda, dosłownie i w przenośni. Gravity będzie mieć ponad 800 KM, a do setki przyspieszy w około 3,5 sekundy. Jak na auto, które może zabrać siedem osób i psa, to kosmiczny wynik. A wszystko dzięki platformie 900V i nowej generacji baterii od Panasonic.
Co ciekawe, mimo ogromnych rozmiarów i mocy, Lucid obiecuje zasięg do 700 km (WLTP). I tu mam mieszane uczucia. Z jednej strony, na papierze to „topka” segmentu. Z drugiej – fizyki nie oszukasz, więc realnie spodziewałbym się raczej 500–550 km przy normalnej, rodzinnej jeździe. Co nadal robi wrażenie, ale wolałbym uczciwy przekaz, niż marketingowy zasięg z jazdy po równinie bez klimatyzacji. Żarcik…
Zużycie energii? Producent jeszcze nie podał dokładnych danych, ale sądzę, że jeśli Gravity utrzyma wynik w okolicach 18–20 kWh/100 km, to będzie hit. Jeśli jednak przekroczy 25 kWh – może być problem z opłacalnością i ładowaniem w trasie. Z jednej strony to wielkie auto, ale znam technologię Lucida, widziałem jak Peter Rawlinson opowiadał i prezentował nowe silniki Lucida. To po pierwsze kosmiczna technologia i wydajność a po drugie, rozmiar arbuza. A to zaskoczyło już wszystkich. Jak można zrobić coś tak małego o takiej wydajności i tak wielkiej mocy.
Rawlinson, pracował w Tesli (2009-2012), projektował on Model S Tesli, jednak odszedł z firmy. Oficjalnie – aby opiekować się chorą matką w Wielkiej Brytanii. Drugie dno? Podobno miał inną wizję Modelu X. Ostatecznie kiedy wrócił do branży, założył Lucid Motors.
Ładowanie – szybko, ale nie wszędzie

Źródło grafiki: x.comCrazyWeeMonkey
Tu Lucid zasługuje na brawa – 400 kW mocy ładowania DC, to jeden z najlepszych wyników na rynku. Choć kluczem jest krzywa ładowania. Tu Lucid wygląda bardzo dobrze, na przykład przy porównaniu z Teslą Cybertruck. W teorii taka moc, pozwala naładować do 320 km zasięgu w 15 minut. W praktyce oczywiście dużo zależy od dostępnej infrastruktury. W Polsce takich ładowarek nadal jak na lekarstwo, ale w Niemczech czy Holandii już się pojawiają. Plus za port NACS (Ameryka Północna) – kompatybilność z siecią Supercharger Tesli to coś, czego potrzebuje więcej marek. Jeśli auto wjedzie na europejskie drogi, to zapewne ujrzymy port ładowania typu CCS.
W domu ładowanie będzie też szybkie – 19,2 kW AC to więcej niż standard. Oczywiście, trzeba mieć odpowiednią instalację, ale dla klientów Gravity to raczej nie będzie bariera. U nas musiałbym zwiększyć moje biedne 14 kW, i zabronić żonie używania prakli czy zmywarki:)
Systemy i interfejs – UX 3.0 na wysokości zadania?
Lucid obiecuje rewolucyjny system operacyjny, nazwany Lucid UX 3.0. I tu trzymam kciuki. Bo szczerze? Piękne ekrany i błyszczące grafiki to jedno, ale liczy się płynność działania, intuicyjność i to, żeby nie trzeba było wchodzić w cztery podmenu, żeby zmienić temperaturę.
Wstępne testy w USA pokazują, że system działa płynnie i jest przyjazny. Wyświetlacz HUD z rozszerzoną rzeczywistością wygląda jak z filmu sci-fi, ale z tego co czytałem – naprawdę pomaga w nawigacji. Co więcej, Gravity ma działać z aktualizacjami OTA, więc potencjalne błędy czy brakujące funkcje będą mogły być łatwo naprawiane.
Dostępność i cena – no właśnie, czy to dla nas?
W USA Gravity ma wejść do sprzedaży pod koniec 2025 roku. Europa – początek 2026. Cena? Start od około 85 000 euro, co w Polsce daje minimum 315–330 tys. zł, a w pełnej wersji pewnie przebije 450 tys. zł. Dużo? Tak.
Ale konkurencja nie jest tańsza, a Lucid oferuje coś świeżego i technologicznie dopracowanego. Poza tym Lucid w PL, czy nawet w Europie, to trochę jak biały kruk. Nie uważacie? Strasznie ich mało na drogach.
Na razie nie wiadomo, czy Lucid oficjalnie wejdzie do Polski. Ale jeśli zrobi to choćby przez centralny showroom w Niemczech czy Holandii, to myślę, że znajdzie klientów. Bo to auto ma styl, moc i jakość. I nie wygląda jak kolejna Tesla-klon.
Moja opinia na koniec
Lucid Gravity to nie tylko nowy SUV – to deklaracja. Że można robić elektryki inaczej: luksusowo, ale nie przerysowanie. Nowocześnie, ale z głową. Gdyby jeszcze tylko producent nie przesadzał z optymizmem przy zasięgu i dopracował dystrybucję w Europie – byłbym naprawdę blisko uznania tego auta za game-changera. Choć dziś a takie miano już coraz trudniej, jeśli chodzi o elektryki.
Na razie? Potencjalny hit. I jeden z najbardziej kompletnych elektrycznych SUV-ów, jakie mają pojawić się w 2026 roku.
Fot: x.com/imjohnzhong, x.comCrazyWeeMonkey, x.com/LucidMotors